Niepozorna miejscowość, kryjąca w sobie zapierającą dech w piersiach budowlę - klasztor wzniesiony dla uczczenia wielkiego zwycięstwa wojsk Jana I nad armią Królestwa Kastylii. To tyle historii.
Wielkie to musiało być zwycięstwo - bo Klasztor powala swoim ogromem i bogatym zdobieniem w piaskowcu.
Zresztą zobaczcie sami.
Wkurzają mnie trochę ograniczenia narzucone przez bloggera - nie pozwalają na wyeksponowanie zdjęć.
Pisałem gdzieś wcześniej o potrzebie ochrony aparatu przed deszczem, tutaj przydałaby się drabina. Rany trzeba jeszcze tarabanić ze sobą jakąś składaną drabinkę/taborecik aby móc porządną fotkę strzelić.
Klasztor bogaty jest w ogromną liczbę rzygaczy. Po sfotografowaniu dwudziestego(?) dałem sobie spokój - aby sfotografować choć w części ten kompleks musiałbym tu spędzić tydzień. Takiego bogactwa szczegółów i fascynujących zdobień jeszcze nie widziałem.
No proszę, i kogucik - symbol Portugalii się znalazł :)
Zastanawia mnie, jakim cudem ten piaskowiec się przez te lata nie rozpadł...?
Poniżej kaplica poświęcona Nieznanemu Żołnierzowi.
Strażnicy prawdziwi ;). Poza kadrem znudzony oficer podpiera filar, smętnie spoglądając na dziedziniec :)
Klasztor w Batalha na każdym kroku zaskakuje. Po opuszczeniu kaplicy Nieznanego Żołnierza trafiłem na obrazki iście z Harry Pottera.
Dziedziniec, zielony labirynt i fontanna - no nie kojarzy się to z "Mieczem i Magią"?
Ciężko jest przebierać w zdjęciach przywiezionych z podróży. Znów mam niedosyt, że nie pokazałem tego wszystkiego co zobaczyłem w Batalha...
Niestety nie jestem w stanie w tej chwili opisać wszystkich zdjęć - po prostu nie pamiętam. Poszperam w sieci i w miarę możliwości uzupełnię każde ze zdjęć...
Może ktoś z grupy wesprze mą pamięć?
Co warto wiedzieć - klasztor widnieje w rejestrach UNESCO.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz